Każda istota na ziemi przechodzi przez tak zwany cud narodzin, ja oczywiście też, ale nie bójcie się nie będę się rozpisywał gdzie i jak się urodziłem. Zajmę się moimi "narodzinami" w pasji, tym co mnie ukształtowało i ruszyło w teren.
Szczęściem okazało się urodzić w rodzinie mieszanej, z jednej strony moja Babcia - autochtonka, urodzona w Wałbrzychu i od pokoleń rodowita jego mieszkanka, podczas zawieruchy wojennej pracowała w hufcach pracy dla dziewcząt niemieckich jako kontroler biletów na tramwajach linii Gliwice - Katowice, składała moździerze w Raszowie aby końcem wojny trafić do Głuszycy do gospodarstwa ogrodniczego - tak właśnie tego owianego tajemnicą za którym znajdowały się "ponoć" wejścia do sztolni... (ogrodnik przy zakładach przemysłu bawełnianego nr 1 w Głuszycy). Babcia po wojnie zamieszkała w Głuszycy. To właśnie Babcia opowiedziała mi jak wyglądało wkroczenie wojsk radzieckich na ziemie wałbrzyskie (pamiętam jeszcze jak dobrych naście lat temu z niedowierzaniem słuchali mnie koledzy "poszukiwacze" i "historycy" jak mówiłem, że wojsko wkroczyło do Wałbrzycha w przeddzień zakończenia wojny - wtedy nikt mi nie wierzył)
Wielki wkład w poznanie historii Gór Sowich miał mój Tata, który sam mi pokazał w dziecięcych latach parę ciekawych "rzeczy" w lesie i do tego opowiadał wspomnienia mojego dziadka byłego więźnia AL "RIESE", który miał szczęście przeżyć, wolność spotkała Go w oddziale szpitalnym w Kolcach - obecnie byłe zakłady "INDRIANA" Dziadek trafił do Riese jako więzień początkowo zarejestrowany w obozie w Oświęcimiu, przeniesiony do Gross-Rosen. Tata chyba miał największy wkład, bo do tej pory nie zapomnę obietnic Jego:" jak będzie pogoda to zaprowadzę Cię na "wyrzutnię rakiet" na "piaskownię" na "kolano"-ale tu uważaj bo jest pełno amunicji wszelkiego kalibru ("kolano" ostry zakręt w prawo za pięcioma stawami ) a jak chodziliśmy na grzyby na "Zimną Wodę" zawsze słyszałem tam nie idź bo tam są "dziury" i możesz z nich nie wyjść...
Na co przyszło takie gadanie 12-to latkowi - tym bardziej chciałem zwiać z domu do lasu i sprawdzić te "dziury" i znaleźć jakąś amunicję - to były moje "narodziny" . Dzięki Tato - to przez Ciebie zostałem leśnikiem i jeszcze więcej mogłem odkryć i poznać "nasz las" od podszewki - jak mało kto.
Ostatnią osobą która znacznie przyczyniła się do powstania mojej pasji był drugi dziadek - maniak historii, a dzięki pracy w urzędzie miasta przez jakiś czas i możliwości "studiowania"archiwów po mieszkańcach przedwojennej Głuszycy poznał trochę jej skarbów. To On nabił mi do głowy historie o zakopanych czołgach i armatach, o schowanych karabinach itp. itd., mówił o miejscach i ostrzegał. Wiele opowiadań okazało się 100% prawdą - potwierdzoną parę lat temu przez grupę "klin" i akcję zorganizowaną przez Nich zwaną AKCJA ARMATA na stadionie miejskim.
Tak oto legendy przerodziły się w fakty, a ja zacząłem "biegać" po lesie i odkrywać lokalną historię.
W następnych postach opiszę moje przygody poszukiwawcze poczynając od najbliższych okolic Głuszycy do coraz dalszych zakamarków lasu. Postaram się udokumentować słowa zdjęciami - może się okaże że wiele z tych miejsc uszło Waszej uwadze.
Darz Bór
"Akcja Armata"
Trzymam kciuki za wytrwałość...
OdpowiedzUsuńKiedy na blogu Wojtka Okiego przeczytalem zaproszenie na blog Bormanna pierwsze nad czym zaczelem sie zastanawiac to to, czy to "ten" Bormann o ktorym slyszalem. No i okazalo sie ze tak :)
OdpowiedzUsuńZ wielka ciekawoscia bede czytac Twoje kolejne wpisy, gdyz Riese bardzo mnie ciekawi, aczkolwiek epicentrum moich i mojej grupy dzialan znaduje sie w kotlinie Jeleniogorskiej. Jednak w kilku przypadkach analogie sa olbrzymie. Czekam na kolejne wpisy i pozdrawiam z okolic Jeleniej Gory :)
Kondi
Pamietam jak pewnego razu spotkalismy sie aby sprawdzic sztolnie rycerskiego zrodla na Dzikowcu i pozniej zostalismy na noc w schronisku u podnuza gory , Kuba byl wtedy pod wrazeniem pewnego filmu ktory obejrzal w czeskiej wersji jezykowej , pozniej prawie kazdy z nas powtarzal te jedno zdanie i wybuchaly salwy smiechu :)
OdpowiedzUsuń" pane terminatorku nie zabijajta mnie " :) !!
pozdarwiam Cie Grzegorz !!!!!!!
z daleka marecki
Cześć Marek.
OdpowiedzUsuńWidzę że Ci poszukiwania nie przeszły :),cieszę się że
jesteście wszyscy w zdrowiu.
Pozdrawiam.
OKI
Dzięki Panowie za słowa otuchy, Marecki jak pojawisz się kiedyś w Polsce to daj znać - czekam cały czas na zdjęcia i filmy z naszych wypadów, OKI - poszukiwania nigdy mi nie przejdą - bo historia jest nauką wszystkich nauk a co za tym idzie i życia. Piszę bo czas w końcu zejść na ziemię i pokazać nowicjuszom a i może starym wygom od czego to wszystko się zaczęło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
OKI - odezwij się, a i zapraszam na każdy WGS-owy wypad. Zresztą wszystkich zapraszam.
Pozdrowionka Grzegorz :-)
OdpowiedzUsuń