Wrzucam u siebie bo kolega OKI jak zwykle trzeźwym OKI-em powraca do znanych tematów,
gorąco polecam:
pewien szkic
Witam. Blog na który zapraszam jest wypadkową mojej działalności w Górach Sowich i miłością do historii górnictwa Dolnego Śląska. Przedstawiam w nim tylko własne subiektywne spojrzenie na tajemnice Gór Sowich, poparte pieszymi wędrówkami, "kopaniem" oraz spuścizną jaką odziedziczyłem po rodzinie, mieszkającej na tym terenie wiele lat przed wybuchem wojny...
sobota, 3 maja 2014
Tajemnica Potoku Marcowego (Małego)
Przewrotnie napisałem tajemnica Marcowego Potoku Małego, bo cóż tam jest...
U wylotu jego dolinki a zarazem wpływu do Marcowego Dużego umiejscowiony był obóz MARZBACHTAL, z widocznymi do teraz pozostałościami szaletów (tureckich), jeszcze niedawno były koryta z piaskowca do mycia. Idąc główną drogą do góry mijamy skałę z wyrytym krzyżem i oznaczeniami, posterunek wartowniczy - lub punkt telekomunikacyjny, po prawej pozostałości - przypominające fundamenty pod kruszarkę i staw... Na górze po prawej majaczy główna droga - okalająca SOBOŃ i jego wejścia... wszystko to jest widoczne i znane...
Nie o tym jednak chciałem pisać... U wylotu dolinki Marcowego Małego , po środku dawnego obozu - idąc do góry po prawej stronie - wycina się mała dolinka (podmokła) wprost biegnąca na szczyt Sobonia, warto w nią zajrzeć, już po kilku krokach - wydaje się że i ona nie unikła ingerencji człowieka
w połowie jej długości - natrafiamy na warpę, po drodze potykamy się o kostki brukowe.
Powyżej warpy ukazuje się niby nic szczególnego - po prostu koryto strumienia: ale czy to strumień?
Koryto to jest dość regularne i szerokie około 1,5m - płaskie dno a zaczyna się małym urwiskiem...
Zapraszam do pospacerowania tą dolinką, ale na pewno nie po deszczu lub w mgle... a jak nic w niej nie znajdziemy - to na pewno będzie to skrót w drodze na Soboń...
DARZBÓR
U wylotu jego dolinki a zarazem wpływu do Marcowego Dużego umiejscowiony był obóz MARZBACHTAL, z widocznymi do teraz pozostałościami szaletów (tureckich), jeszcze niedawno były koryta z piaskowca do mycia. Idąc główną drogą do góry mijamy skałę z wyrytym krzyżem i oznaczeniami, posterunek wartowniczy - lub punkt telekomunikacyjny, po prawej pozostałości - przypominające fundamenty pod kruszarkę i staw... Na górze po prawej majaczy główna droga - okalająca SOBOŃ i jego wejścia... wszystko to jest widoczne i znane...
Nie o tym jednak chciałem pisać... U wylotu dolinki Marcowego Małego , po środku dawnego obozu - idąc do góry po prawej stronie - wycina się mała dolinka (podmokła) wprost biegnąca na szczyt Sobonia, warto w nią zajrzeć, już po kilku krokach - wydaje się że i ona nie unikła ingerencji człowieka
w połowie jej długości - natrafiamy na warpę, po drodze potykamy się o kostki brukowe.
Powyżej warpy ukazuje się niby nic szczególnego - po prostu koryto strumienia: ale czy to strumień?
Koryto to jest dość regularne i szerokie około 1,5m - płaskie dno a zaczyna się małym urwiskiem...
Zapraszam do pospacerowania tą dolinką, ale na pewno nie po deszczu lub w mgle... a jak nic w niej nie znajdziemy - to na pewno będzie to skrót w drodze na Soboń...
DARZBÓR
Chyba się starzeję... albo może łagodnieje...
Ostatni czas, ostatnie 3 miesiące - to chyba najbardziej intensywny czas w mojej przygodzie z Górami Sowimi. Moi "dobrzy" znajomi szydzą i śmieją się w duchu i za plecami ze mnie, że rozmieniłem się na drobne... Ale wiecie co - gwiżdże na to, bo to znaczy, że nadal jestem osobą, która zapadła w pamięć...
Wracając do tematu - ostatni czas to naprawdę czas wielkich zmian, a zarazem powrotu do korzeni,
"korzenie" same się upomniały o mnie i dzięki, że jesteście, szczególne podziękowania dla K2 i Palczaka, wiecie jak przywrócić wiarę w ludzi. Dzięki komercji, którą zrobiłem mogłem poznać nowych wspaniałych zapaleńców chcących poznać tajemnice Riese (jakie tam tajemnice- każde wytrawne oko znajdzie w terenie swój skarb), cieszyło mnie to i w duchu Im dziękuję, za to bo nie ma chyba nic bardziej budującego niż zapał i iskra w oczach tych ludzi - jak dostrzegają coś nowego dla Nich a dla mnie to była codzienność, dzięki tej komercji - zrozumiałem, że nie istotne są przepychanki i zazdrości, każdy z nas "poszukiwaczy" robi dobrą robotę i dzięki Wam zwykli "ciekawscy" mogą zasmakować tej tajemnicy i dzięki Wam teren naszych GS zapełnia się turystami ze wszystkich zakątków kraju i nie tylko i czy nie o to właśnie chodzi.
Czas chyba skończyć z Tajemnicą RIESE - bo prawda jest taka, że taką tajemnicę sami budujemy, między różnymi grupami działającymi w terenie, wszyscy niby "coś" wiedzą, wielu "znalazło" - podzielmy się tym - bo to chyba jest TAJEMNICA RIESE...
Dobrze, że spotyka się ludzi, dzięki którym otwierają się oczy i świat staje się piękniejszy...
Zachęcam wszystkich do poznania i odkrycia Swojego "RIESE"....
A co do wypraw, to ciekawa zabawa, oprowadzam znanymi wszystkim ścieżkami, a za każdym razem widzę coś nowego, pada nowe ciekawe pytanie, argument, pomysł - słuchajcie działa to niesamowicie jak katalizator - dzięki temu przyglądam się tematowi bliżej i zamiast siedzieć w domu - ruszam w góry aby kolejny raz przejść swoją udeptaną ścieżką, ale ze świeżym spojrzeniem i co? W lesie jakby jaśniej. Mobilizuje mnie to do szukania i konfrontowania tego co znajdę i uwierzcie - aby znaleźć nie trzeba wchodzić do sztolni lub szukać kolejnej nieodkopanej... to co jest przykryte stertą liści lub ściółką jest niejednokrotnie ciekawsze...
Pozdrawiam
Wracając do tematu - ostatni czas to naprawdę czas wielkich zmian, a zarazem powrotu do korzeni,
"korzenie" same się upomniały o mnie i dzięki, że jesteście, szczególne podziękowania dla K2 i Palczaka, wiecie jak przywrócić wiarę w ludzi. Dzięki komercji, którą zrobiłem mogłem poznać nowych wspaniałych zapaleńców chcących poznać tajemnice Riese (jakie tam tajemnice- każde wytrawne oko znajdzie w terenie swój skarb), cieszyło mnie to i w duchu Im dziękuję, za to bo nie ma chyba nic bardziej budującego niż zapał i iskra w oczach tych ludzi - jak dostrzegają coś nowego dla Nich a dla mnie to była codzienność, dzięki tej komercji - zrozumiałem, że nie istotne są przepychanki i zazdrości, każdy z nas "poszukiwaczy" robi dobrą robotę i dzięki Wam zwykli "ciekawscy" mogą zasmakować tej tajemnicy i dzięki Wam teren naszych GS zapełnia się turystami ze wszystkich zakątków kraju i nie tylko i czy nie o to właśnie chodzi.
Czas chyba skończyć z Tajemnicą RIESE - bo prawda jest taka, że taką tajemnicę sami budujemy, między różnymi grupami działającymi w terenie, wszyscy niby "coś" wiedzą, wielu "znalazło" - podzielmy się tym - bo to chyba jest TAJEMNICA RIESE...
Dobrze, że spotyka się ludzi, dzięki którym otwierają się oczy i świat staje się piękniejszy...
Zachęcam wszystkich do poznania i odkrycia Swojego "RIESE"....
A co do wypraw, to ciekawa zabawa, oprowadzam znanymi wszystkim ścieżkami, a za każdym razem widzę coś nowego, pada nowe ciekawe pytanie, argument, pomysł - słuchajcie działa to niesamowicie jak katalizator - dzięki temu przyglądam się tematowi bliżej i zamiast siedzieć w domu - ruszam w góry aby kolejny raz przejść swoją udeptaną ścieżką, ale ze świeżym spojrzeniem i co? W lesie jakby jaśniej. Mobilizuje mnie to do szukania i konfrontowania tego co znajdę i uwierzcie - aby znaleźć nie trzeba wchodzić do sztolni lub szukać kolejnej nieodkopanej... to co jest przykryte stertą liści lub ściółką jest niejednokrotnie ciekawsze...
Pozdrawiam
poniedziałek, 17 lutego 2014
Soboń
Powrót do dzieciństwa to może za mocno powiedziane, ale na pewno do lat 98,99,2000 kiedy to pewna grupa przez nas miejscowych błędnie zwana "krakowską" kopała tajemnicze szybiki na Soboniu. Temat powrócił bynajmniej 25 stycznia tegoż roku podczas "zimowiska" WGS-u spotkałem się z dawno niewidzianymi znajomymi, którzy według powiadań chłopaków z branży rozmyli się i znikli z map poszukiwań. Wielu z nas domyślało się, że "krakowiacy" końcem lat 90 i początkiem nowego wieku znalazło "coś" na Soboniu, atmosferę podsycał kolega, który osiedlił się w Kaltwasser.
Z tamtych czasów wiem jedno "krakowiacy" działali prężnie i z rozmachem - a do tego jak na tamten czas bardzo profesjonalnie. Nie chce umniejszać sukcesu Sowiogórskiej Grupy i ich wejścia do "nieznanej" sztolni na Soboniu, szkoda tylko, że nikt otwarcie nie powie jednego małego szczegółu - koledzy nasi może dokończyli a na pewno kontynuowali prace z lat wcześniejszych a miejsce w którym wykopali szyb a wcześniej wiercili prawie się pokrywały z pracami "krakowiaków" - jedna tylko różnica poprzednicy robili to wszystko w ukryciu bez rozgłosu, a wydarzeniom ostatnim towarzyszył wielki szum medialny z wielkiego odkrycia - ale czego odkrycia - chodnika o którym każdy wiedział, że jest. Bo na przestrzeni lat tworzyły się kolejne zawały, które pozwalały na eksplorowanie pojedynczych odcinków tej sztolni. Fakt sukces medialny potężny i kolejny raz mogły się wypromować jednostki, ale zastanówmy się co przyniosło to "odkrycie", oprócz satysfakcji i rozgłosu - chyba więcej szkody. Koledzy wykonali kawał dobrej roboty, obiekt mógł być dostępny i dobrze zabezpieczony a niestety przyniósł tylko wielkie zamieszanie, którego efektem jest jego ponowne zamknięcie i zaprzepaszczenie pracy. Szkoda, że zrobiono to tak nieumiejętnie. Niestety zamknięcie sztolni związane było ze zbyt dużym szumem wokół niej i wielkiej rzeszy ciekawskich eksploratorów, którzy uskuteczniali swoje poszukiwania w dostępnej "dziurze"...
Wracając do 25 stycznia... dnia tego spotkałem się z Tymi co niby zaginęli w otchłani czasu, chłopakami, którzy "przekopali" Soboń jak nikt inny i okazało się że "żyją" i działają - a do tego mają się bardzo dobrze!! Pracują gdzieś w Sowich i robią to swoim starym dobrym sposobem - czyli po cichu i bez rozgłosu i dało mi to do zrozumienia (zresztą ja to w głębi swego umysłu wiem) że Soboń jeszcze nie "puścił"
dlatego pojawili się ponownie. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, powspominaliśmy stare czasy i pierwsze spotkania nasze i wymieniliśmy spostrzeżeniami jak to się wszystko zmieniło w ciągu dekady.
Przykre jest to, tak mi się wydaje i to jest moje zdanie, że to właśnie "Oni" przyczynili się do zmuszenia Sowiogórskiej Grupy do zamknięcia w tak drastyczny sposób Sobonia, po prostu zbyt agresywnie pracowali w sztolni, a za dużo osób się teraz tam kręci i to stwarzało niebezpieczeństwo.
Koledzy zza górki szkoda, że tak to się skończyło i nie próbowaliście inaczej zabezpieczyć Swojej pracy, ale ważne, że macie dokumentacje z tego co zrobiliście...
Wiem jedno - Soboń nie oddał Wam swojej tajemnicy do końca...
Kręciłem się po Soboniu przez ostatnie 2 miesiące dość dużo, bo pogoda pozwalała na penetrację terenu, przeraził mnie ruch jaki na nim panuje, wręcz wycieczki - szkoda, że kasy nie zamontowałem i opłat nie pobierałem... a "krakowiacy" jeszcze tu wrócą...
Pozdrawiam
Z tamtych czasów wiem jedno "krakowiacy" działali prężnie i z rozmachem - a do tego jak na tamten czas bardzo profesjonalnie. Nie chce umniejszać sukcesu Sowiogórskiej Grupy i ich wejścia do "nieznanej" sztolni na Soboniu, szkoda tylko, że nikt otwarcie nie powie jednego małego szczegółu - koledzy nasi może dokończyli a na pewno kontynuowali prace z lat wcześniejszych a miejsce w którym wykopali szyb a wcześniej wiercili prawie się pokrywały z pracami "krakowiaków" - jedna tylko różnica poprzednicy robili to wszystko w ukryciu bez rozgłosu, a wydarzeniom ostatnim towarzyszył wielki szum medialny z wielkiego odkrycia - ale czego odkrycia - chodnika o którym każdy wiedział, że jest. Bo na przestrzeni lat tworzyły się kolejne zawały, które pozwalały na eksplorowanie pojedynczych odcinków tej sztolni. Fakt sukces medialny potężny i kolejny raz mogły się wypromować jednostki, ale zastanówmy się co przyniosło to "odkrycie", oprócz satysfakcji i rozgłosu - chyba więcej szkody. Koledzy wykonali kawał dobrej roboty, obiekt mógł być dostępny i dobrze zabezpieczony a niestety przyniósł tylko wielkie zamieszanie, którego efektem jest jego ponowne zamknięcie i zaprzepaszczenie pracy. Szkoda, że zrobiono to tak nieumiejętnie. Niestety zamknięcie sztolni związane było ze zbyt dużym szumem wokół niej i wielkiej rzeszy ciekawskich eksploratorów, którzy uskuteczniali swoje poszukiwania w dostępnej "dziurze"...
Wracając do 25 stycznia... dnia tego spotkałem się z Tymi co niby zaginęli w otchłani czasu, chłopakami, którzy "przekopali" Soboń jak nikt inny i okazało się że "żyją" i działają - a do tego mają się bardzo dobrze!! Pracują gdzieś w Sowich i robią to swoim starym dobrym sposobem - czyli po cichu i bez rozgłosu i dało mi to do zrozumienia (zresztą ja to w głębi swego umysłu wiem) że Soboń jeszcze nie "puścił"
dlatego pojawili się ponownie. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, powspominaliśmy stare czasy i pierwsze spotkania nasze i wymieniliśmy spostrzeżeniami jak to się wszystko zmieniło w ciągu dekady.
Przykre jest to, tak mi się wydaje i to jest moje zdanie, że to właśnie "Oni" przyczynili się do zmuszenia Sowiogórskiej Grupy do zamknięcia w tak drastyczny sposób Sobonia, po prostu zbyt agresywnie pracowali w sztolni, a za dużo osób się teraz tam kręci i to stwarzało niebezpieczeństwo.
Koledzy zza górki szkoda, że tak to się skończyło i nie próbowaliście inaczej zabezpieczyć Swojej pracy, ale ważne, że macie dokumentacje z tego co zrobiliście...
Wiem jedno - Soboń nie oddał Wam swojej tajemnicy do końca...
Kręciłem się po Soboniu przez ostatnie 2 miesiące dość dużo, bo pogoda pozwalała na penetrację terenu, przeraził mnie ruch jaki na nim panuje, wręcz wycieczki - szkoda, że kasy nie zamontowałem i opłat nie pobierałem... a "krakowiacy" jeszcze tu wrócą...
Pozdrawiam
środa, 12 lutego 2014
Riese dwa Oblicza - RUSZA WYPRAWA
Riese dwa Oblicza wyprawa 14-16 marca 2014
14
marzec:
zjazd uczestników, spotykamy się w
gospodarstwie turystycznym „AGRO PRL” w Sierpnicy (dawne „u Urbasiów")
Zapisujemy
się poznajemy, ludzie zjeżdżają wieczorem czasem po pracy.
Około 21
wspólne przywitanie uczestników( mała integracja)
15.03.2014
15.03.2014
godzina
8.00 wymarsz dzielimy się na dwie grupy, jedna rusza na stronę Głuszycką ,
druga na Walimską.
Około
godziny 16.00 spotkanie dwóch grup na Osówce ognisko i wspólny powrót na bazę.
Odpoczynek
„lekkie ogarnięcie” i pełen wrażeń wieczór z reportażem, filmy i dokumenty z
Riese, nagrania świadków, unikatowe zdjęcia:)
16.03.2014
16.03.2014
Godzina
8.00 Wyjście grup tym razem zamiana te która była na stronie Głuszyckiej idzie
na Walimską i na odwrót.
Powrót
na kwaterę godzina 16.00, pożegnanie uczestników.
Ostateczny
termin potwierdzenia 5 marca godzina 22.00
Plan
wyprawy Riese dwa Oblicza.
ODKRYJ (prawdę) WUSTEGIERSDORF – prowadzi Grzegorz „bormann” Borensztajn
-ZPB PIAST - Mayer&Kauffmann Textilwerke zakład bawełniany czy produkcja części do Me 262 ?
-Dolina 5 stawów - z zatopionym arsenałem
- Tajemnica Doliny Marcowego Potoku (Marzbachtal i Larche)
- Szlakiem wąskotorówki Soboń - Osówka
ODKRYJ (prawdę) Wustwaltersdorf – prowadzi Łukasz Kazek
ODKRYJ (prawdę) WUSTEGIERSDORF – prowadzi Grzegorz „bormann” Borensztajn
-ZPB PIAST - Mayer&Kauffmann Textilwerke zakład bawełniany czy produkcja części do Me 262 ?
-Dolina 5 stawów - z zatopionym arsenałem
- Tajemnica Doliny Marcowego Potoku (Marzbachtal i Larche)
- Szlakiem wąskotorówki Soboń - Osówka
ODKRYJ (prawdę) Wustwaltersdorf – prowadzi Łukasz Kazek
- Riese
a niemiecka ludność cywilna i walimskie zakłady przemysłu lniarskiego
-Stacja Kolejowa w Walimiu i jej tajemnice
-Wejście Rosjan 8 maja 1945 i jego następstwa
-Cmentarz ewangelicki -masowe groby
-Historie pierwszych osadników ich domy i odkryte schowki
-Stacja Kolejowa w Walimiu i jej tajemnice
-Wejście Rosjan 8 maja 1945 i jego następstwa
-Cmentarz ewangelicki -masowe groby
-Historie pierwszych osadników ich domy i odkryte schowki
Przewodnikami
są Łukasz Kazek i Grzegorz Borensztajn.
Wszelkie
pytania dotyczące organizacji i przebiegu wyprawy proszę kierować do:
Przydatne
linki:
Pozdrawiamy
Łukasz i
Grzegorz „Riese dwa Oblicza”
poniedziałek, 13 stycznia 2014
POST SCRIPTUM OŚWIADCZENIE
Aby nie być gołosłownym do mojego oświadczenia pozwolę sobie
zamieścić link do publikacji w której nie zgodnie z prawdą pan Dariusz powołuje
się na świadka – mojego dziadka.
Gwoli wyjaśnienia – mój dziadek nigdy nie pracował na
wyrobiskach za 1wszym zakładem za tak zwanym ogrodnikiem, fakt inny u ogrodnika
pracowała moja babcia i Ona co nie co widziała, a dziadek był szewcem.
Pomijając fakt, że nie wiem skąd pochodzą te relacje jak mój dziadek zmarł w
1968 roku a wtedy pan Darek była albo oseskiem lub w ogóle jeszcze nie był na
tym świecie.
Pod filmem znajduje się mój komentarz również – na którego
brak było odpowiedzi.
Druga sprawa, która mnie trochę zbulwersowała to publikacja
na stronach filmu „Rogowiec” w której to pan Darek znów w dużej mierze mija się
z prawdą i nie chodzi mi tu o czarownice, to że ktoś się powiesił i nawiedza te
strony, ale o prawdę o powstaniu krzyża – na pewno nie upamiętnia nikogo kto
zginął na Rogowcu, a tym bardziej nie przeciwstawiał się Jego postawieniu
proboszcz – który był honorowym Jego fundatorem.
Krzyż postawiła młodzież zgromadzona na spotkaniu młodzieży
katolickiej w parafii Chrystusa Króla pod przewodnictwem ówczesnego wikarego a
teraz proboszcza tej parafii Księdza Sławka… resztę zostawiam bez komentarza.
Brak kompetencji i przekazywanie historii wyssanych z palca, ale wierzcie w co
chcecie. W komentarzach do tego filmu
także wyraziłem swoje jasne zdanie.
Oświadczenie
Oświadczenie.
Witam wszystkich zaglądających na mój skromny blog.
Zawsze opowiadam o sprawach i rzeczach prawdziwych,
sprawdzonych i takich które sam zbadałem, staram się nie kopiować wypowiedzi
ani informacji podawanych przez innych „eksploratorów” i „znawców” tematu, a na
pewno nie podaję kłamliwych informacji ani nie powołuję się na relacje osób z
którymi nie rozmawiałem, czy też nie zapytałem czy mogę opublikować ich dane.
Piszę tak dlatego
że od dłuższego czasu znany internautą z zamiłowania do „badań” Riese pan Dariusz
Kwiecień, mimo moich próśb, komentarzy pod opublikowanymi filmami,
korespondencji mailowej z prośbą o spotkanie i wytłumaczenie kwestii wykorzystywania
mojego nazwiska i dziadka w Jego publikacjach, celem ich weryfikacji i
przekazania prawdy i prośby o nie wykorzystywanie mojego nazwiska w Swych
publikacjach zwłaszcza mijającymi się z prawdą - nadal to robi.
Dlatego oświadczam,
że wszelkie wypowiedzi, publikacje pisemne oraz filmowe, w których pojawia się
moje nazwisko są nie autoryzowane i nie życzę sobie aby były publikowane bez
mojej i mojej rodziny wiedzy. Zaznaczam
również, że słowa na jakie się powołuje pan Dariusz – jako słowa mojego dziadka
są niezgodne z prawdą i są fikcją wymyśloną przez Jego osobę.
Proszę pana Darka o rozsądek i nie posługiwanie się więcej
moim nazwiskiem, bez wcześniejszego porozumienia się ze mną.
Nadmienię
jeszcze jedno, nigdy nikogo z szanownych eksploratorów – amatorów i „zawodowców”
nie odprawiłem z kwitkiem, zawsze jestem otwarty na rozmowy i chętnie pomagam, wszystkich
szanuję za pasje pana Darka również, ale proszę nie piszcie bzdur jak mijacie
się z prawdą. Nie piszę i nie widać mnie w rzeszy ludzi kopiących w lesie to
nie znaczy, że nic nie robię…
Pozdrawiam
Grzegorz „bormann” Borensztajn
wtorek, 7 stycznia 2014
Wiedziałem, że tak będzie...
Witam wszystkich znajomych, gości i ciekawskich oraz wszystkie zgryźliwe osoby.
Wiedziałem, że ciężko będzie mi publikować tak często jakbym chciał, ponoć tak nie powinno być, blog powinien jednak żyć - a mój lekko mówiąc "zdycha". Postanowiłem jednak na przekór niektórym "przyjaciołom" i krytyką mojej osoby trochę Go ożywić i udowodnić, że wielu "specjalistów" Gór Sowich gucio o Nich wie...
Przypomnę jeszcze jedno - blog to jest moje subiektywne spojrzenie na temat Gór Sowich, można z nim się zgadzać lub nie, warto dyskutować - ale na pewno nie wolno nikogo obrażać.
A teraz przejdę do przyjemniejszych spraw - zapraszam wszystkich "ciekawskich", sympatyków oraz osoby chcące odkryć Swój własny kawałek historii do nowego wspólnego projektu do którego namówił mnie mój serdeczny przyjaciel Łukasz Kazek i którego jest pomysłodawcą i współautorem. RIESE DWA OBLICZA
A to link : www.facebook.com/Riese2oblicza
Wiedziałem, że ciężko będzie mi publikować tak często jakbym chciał, ponoć tak nie powinno być, blog powinien jednak żyć - a mój lekko mówiąc "zdycha". Postanowiłem jednak na przekór niektórym "przyjaciołom" i krytyką mojej osoby trochę Go ożywić i udowodnić, że wielu "specjalistów" Gór Sowich gucio o Nich wie...
Przypomnę jeszcze jedno - blog to jest moje subiektywne spojrzenie na temat Gór Sowich, można z nim się zgadzać lub nie, warto dyskutować - ale na pewno nie wolno nikogo obrażać.
A teraz przejdę do przyjemniejszych spraw - zapraszam wszystkich "ciekawskich", sympatyków oraz osoby chcące odkryć Swój własny kawałek historii do nowego wspólnego projektu do którego namówił mnie mój serdeczny przyjaciel Łukasz Kazek i którego jest pomysłodawcą i współautorem. RIESE DWA OBLICZA
A to link : www.facebook.com/Riese2oblicza
Subskrybuj:
Posty (Atom)